poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 6

Miałam wam nie dawać nic jeszcze przez tydzień ale że wybitnie mi się nudzi to macie szóstkę. Miłego czytania. Ten jest zdecydowanie najdłuższy :)


-         David, po co mnie tam ciągniesz? Co tam jest? – pytałam.
-         Coś, czekaj chwile i już ci pokazuje. – odpowiedział i zamknął za sobą drzwi.
-         Tylko szybko bo nie chce mi się czekać.
-         Okej, wchodź. – powiedział i otworzył drzwi. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się.
-         Coś się tu zmieniło? - zapytałam
-         Weź, jak mogłaś nie zauważyć, zasłonki powiesiłem.
-         A no tak. Ładne. Muszą być w samochodziki?
-         Jak ci nie pasują to je zdejmę.
-         Mogą zostać. Ale to jakaś aluzja może jest?
-         Nie no po prostu fajne są.
-         Okej, wariacie ty mój.
-         Dobra , dobra. Chodź na basen. – powiedział Luiz i poszedł szukać torby
Po powrocie z basenu zamówiliśmy pizzę. Po zjedzeniu poszliśmy spać.

Kilka dni później

Przyszedł dzień moich urodzin i zarazem finał ligi europy. Piłkarze z Chelsea pojechali już do Amsterdamu kilka dni temu. Ja i Monika dziewczyna Azpiego niestety nie mogłyśmy jechać z nimi. Myślałyśmy że zobaczymy ten mecz w telewizji, ale dostałam e-mail z rezerwacją na dwa bilety do Holandii. To nasi chłopcy załatwili nam wszystko. Hotel, lot w dwie strony i bilety na mecz w loży VIP’ów. Trochę nie dowierzając spakowałyśmy się i pojechałyśmy na lotnisko, gdzie okazało się że jak najbardziej wszystko jest okej  i bilety są już zapłacone.

Po przylocie pojechałyśmy do hotelu. Był to hotel w którym zakwaterowani byli również chłopcy. Podeszłyśmy do recepcji i powiedziałyśmy że mamy rezerwację i chcemy się zakwaterować. Pani na recepcji poprosiła o nasze dowody i odpowiedziała: „ Pani Salbert pokój nr 321 pani narzeczony opłacił wszystko. Oto Pani klucz.” – po czym wręczyła Monice kartę i zawołała boya hotelowego aby zaniósł jej bagaż. Natomiast do mnie powiedziała: „ Pani Lambre. Mam dla Pani wiadomość oraz Pan Luiz zostawił przesyłkę w pokoju. Proszę oto Pani klucz i wiadomość.” – zabrałam od niej kartę do pokoju 322 i kopertę z listem. Mój bagaż również niósł za mnie boy. Pierwszym co zrobiłam po dotarciu do pokoju było otworzenie listu. Jego treść była następująca:

„ Aniu, Kochanie ty moje. W dniu Twoich urodzin chciałbym Ci życzyć wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń  i dużo, dużo szczęścia. Pamiętaj , że bardzo bardzo Cię kocham i że to Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Bez Ciebie moje życie nie miało sensu i dzień w którym spotkałem Cię w Tesco był jednym z najlepszych. Bardzo chciałbym być teraz z tobą i chciałbym powiedzieć ci to prosto w twoje piękne oczy. Twojego prezentu niestety nie mogłem ze sobą tutaj wziąć ale na odwrocie masz jego zdjęcie. Twój zastępczy prezent leży na łóżku. Mam nadzieję że ci się spodoba. Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze i widzimy się po meczu. Twój David.”

Na odwrocie było przyklejone zdjęcie pieska, a na łóżku leżała klubowa koszulka Davida, bilet i pierścionek. Monika także dostała koszulkę i bilet z tym że Azpilicuetty. Po ogarnięciu się poszłyśmy pooglądać trochę miasto. Ponieważ wieczorem miał być finał nie miałyśmy zbyt dużo czasu. O 18 poszłyśmy się przebrać w koszulki od chłopaków i zabrać bilety. O 20 byłyśmy już na Amsterdam ArenaA. Chwilę po ceremonii otwarcia padł pierwszy gwizdek i zaczęła się gra o zwycięstwo. Od 1 minut Benfica była silniejsza, nawet strzelili bramkę ale że była ona ze spalonego sędzia jej nie zaliczył. Do przerwy utrzymywał się wynik 0:0. Druga połowa była już lepsza. W 60 Minucie po podaniu piłki przez Petra Cecha do Fernando Torresa minął On obrońców, okiwał bramkarza i wbił futbolówkę do bramki Benfiki. Niedługo później sędzia stwierdził że Azpi zagrywał ręką i podyktował rzut karny dla zespołu z Lizbony. Chwila niepewności , padła bramka i szanse znów były wyrównane. Jednak to Ibramovic w doliczonym czasie strzelił decydującego gola i Chelsea zdobyła swój pierwszy puchar europy.

Rano wszyscy szczęśliwi, zadowoleni, po świętowaniu i z pucharem wracali do Londynu. W samolocie było dosyć wesoło ponieważ David i Hazard przygotowali innym różne żarty. Na przykład Torres w swoim bagażu podręcznym miał lewą skarpetkę Oscara a ten miał lewą skarpetkę Fernando, zaś i Poda Maty zamienili na takiego samego tylko że z samymi piosenkami 1D i Justina Biebera. Mimo wszystko to nie popsuło im humorów. Z lotniska Heatrow wrócili do swoich domów.

Dzień później

Siedziałam w mieszkaniu i czekałam aż David wróci ze spotkania przed wyjazdem do Stanów. Długo nie wracał. Zdenerwowana dzwoniłam parę razy. Nie odebrał. W końcu o 1 w nocy wrócił do mieszkania trochę z nietrzeźwiony i położył się na kanapie. Już zasypiał ale niestety do salonu weszłam ja i zaczęłam:
-         David gdzie byłeś? Martwiłam się.
-         Na Imprezie. Lucas Piazon wrócił  trzeba było to opić.
-         Dobra, i nic mi nie powiedziałeś.
-         Zapomniałem.
-         Aha, dobra chodź do sypialni. – powiedziałam i pomogłam mu wstać. A tak w ogóle to gdzie moja psinka jest?. – zapytałam.
-         O cholera. Ja głupi, jutro ci go przyniosę. Kochana jesteś.
-         No wiem, żebyś ty też taki był. – odparłam i poszliśmy spać.

Rano, kiedy wstałam Luiza nie było obok mnie. Już miałam się wściec, ale kiedy weszlam do kuchni zobaczyłam Go zmagającego się z patelnią.
-         O cześć słonko. – przywitał mnie uśmiechem i buziakiem. Siadaj, napij się soczku a ja zaraz podam ci kawę i tosty z jajecznicą.
-         Okej, coś się stało? – zapytałam z podejrzeniem
-         Nie. Po prostu cię kocham. Chociaż z drugiej strony dzwoniła twoja siostra i poprosiła nas o coś. Wstępnie się zgodziłem.
-         O co? Jestem ciekawa czego chce ta flądra. 
Zdjęcie pieska :) Tak to mój :D

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 5

Z okazji dnia dziecka oraz tego że moja pralka umarła macie piątkę :)


 
-         Czekałem na ciebie
-         Fajnie. Możesz mi wreszcie powiedzieć co robisz po nocach?
-         Nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć
-         Znów zaczynasz?
-         Chyba ty zaczęłaś
-         A weź zamknij się już
-         Nie mów mi co mam robić.
-         Spadaj buraku. – powiedziałam i poszłam na balkon

Siedziałam tam chwilę aż przyszedł David, przytulił mnie od tyłu, pocałował w policzek i powiedział :
-         Kocham Cię.
-         Wiem, Ja Ciebie też.
-         Przepraszam, ale nie mogę ci nic powiedzieć. Dowiesz się niedługo.
-         Okej wybaczam. Stresujesz się tym meczem z United?
-         No tak trochę, trener nam mówi że musimy wygrać żeby zdobyć jak najwięcej punktów. To dla nas ważne
-         No wiem wiem, chodź zrobimy obiad. – odparłam i ruszylismy do kuchni

Po obiedzie wybraliśmy się na długi spacer ponieważ pogoda w dalszym ciągu była świetna.

Przyszedł dzień meczu z MU. Chłopakom z Chelsea nie poszło aż tak źle, 0:1 i 3 punkty na konto niebieskich to dobry wynik. W środę czeka ich kolejny mecz z Tottenhamem, następny grają w sobotę z Aston Villą którą ograli już 8:0 i nastepnie w środę 15 maja w moje urodziny czeka ich finał ligi europejskiej z Benfica Lizbona dawnym klubem Davida.

Ale wracając do Tottenhamu. Mecz zakończył się wynikiem 2:2. i po 1 punkcie dla każdej z drużyn. Po meczu drzwi naszego zatrzasnęły się z hukiem. Wściekły David rzucił torbę treningową w kąt przedpokoju i przyszedł do salonu gdzie ja oglądałam film.
-         Cześć. Gdzie jest obiad do cholery? Zapytał piłkarz
-         W kuchni a gdzie ma być?
-         Gdzie w kuchni?
-         Na kuchence. Ślepy jesteś? Weź sobie – odpowiedziałam, wstałam z kanapy i zamierzałam wyjść do sklepu.
-         A ty gdzie? Zapytał Luiz i chwycił mnie za nadgarstek.
-         Chyba nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć. Puść mnie kretynie.
-         Znowu zaczynasz?
-         Ide do sklepu. Weź się ogarnij. – powiedziałam, wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania.
-         Kup mi nutellę. – krzyknął z balkonu , kiedy byłam już na dole,

Zrobiłam najpotrzebniejsze zakupy w pobliskim sklepie i wróciłam do Davida.

-         Masz nutelle? Zapytał od razu gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi.
-         Mam. Łap. – odpowiedziałam i rzuciłam słoikiem w jego stronę.
Dzięki. Kochana jesteś. Chodź coś ci pokażę. – odparł i zaczął mnie ciągnąć w stronę sypialni.