sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 5

Z okazji dnia dziecka oraz tego że moja pralka umarła macie piątkę :)


 
-         Czekałem na ciebie
-         Fajnie. Możesz mi wreszcie powiedzieć co robisz po nocach?
-         Nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć
-         Znów zaczynasz?
-         Chyba ty zaczęłaś
-         A weź zamknij się już
-         Nie mów mi co mam robić.
-         Spadaj buraku. – powiedziałam i poszłam na balkon

Siedziałam tam chwilę aż przyszedł David, przytulił mnie od tyłu, pocałował w policzek i powiedział :
-         Kocham Cię.
-         Wiem, Ja Ciebie też.
-         Przepraszam, ale nie mogę ci nic powiedzieć. Dowiesz się niedługo.
-         Okej wybaczam. Stresujesz się tym meczem z United?
-         No tak trochę, trener nam mówi że musimy wygrać żeby zdobyć jak najwięcej punktów. To dla nas ważne
-         No wiem wiem, chodź zrobimy obiad. – odparłam i ruszylismy do kuchni

Po obiedzie wybraliśmy się na długi spacer ponieważ pogoda w dalszym ciągu była świetna.

Przyszedł dzień meczu z MU. Chłopakom z Chelsea nie poszło aż tak źle, 0:1 i 3 punkty na konto niebieskich to dobry wynik. W środę czeka ich kolejny mecz z Tottenhamem, następny grają w sobotę z Aston Villą którą ograli już 8:0 i nastepnie w środę 15 maja w moje urodziny czeka ich finał ligi europejskiej z Benfica Lizbona dawnym klubem Davida.

Ale wracając do Tottenhamu. Mecz zakończył się wynikiem 2:2. i po 1 punkcie dla każdej z drużyn. Po meczu drzwi naszego zatrzasnęły się z hukiem. Wściekły David rzucił torbę treningową w kąt przedpokoju i przyszedł do salonu gdzie ja oglądałam film.
-         Cześć. Gdzie jest obiad do cholery? Zapytał piłkarz
-         W kuchni a gdzie ma być?
-         Gdzie w kuchni?
-         Na kuchence. Ślepy jesteś? Weź sobie – odpowiedziałam, wstałam z kanapy i zamierzałam wyjść do sklepu.
-         A ty gdzie? Zapytał Luiz i chwycił mnie za nadgarstek.
-         Chyba nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć. Puść mnie kretynie.
-         Znowu zaczynasz?
-         Ide do sklepu. Weź się ogarnij. – powiedziałam, wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania.
-         Kup mi nutellę. – krzyknął z balkonu , kiedy byłam już na dole,

Zrobiłam najpotrzebniejsze zakupy w pobliskim sklepie i wróciłam do Davida.

-         Masz nutelle? Zapytał od razu gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi.
-         Mam. Łap. – odpowiedziałam i rzuciłam słoikiem w jego stronę.
Dzięki. Kochana jesteś. Chodź coś ci pokażę. – odparł i zaczął mnie ciągnąć w stronę sypialni.

5 komentarzy:

  1. hahaha nutella <3 czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty *.* Czekam na szósty rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz <3 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę sobie wyobrazić takiego zaborczego Davida :D Przepraszam, ale nie jestem w stanie ^ ^ I co on ma takie humorki dziwne? Gorzej niż kobieta...Jednak mam nadzieję, że wszystko między nimi będzie dobrze. I co chce jej pokazać? Czekam na szóstkę ^ ^
    Pozdrawiam ;*
    Olcia [niebieski-chlopak]

    OdpowiedzUsuń