piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 11



 Przygotowania do ślubu szły pełną parą, byłem w nie strasznie zaangażowany mimo przygotowań do mundialu. Termin ustaliliśmy na 7 czerwca czyli nie cały tydzień od meczu otwarcia. Świadkową Anny była Mia a moim  świadkiem Lucas.

Na kilka dni przed ceremonią Mama postanowiła sprawdzić czy aby na pewno jej syn wszystko załatwił
- Davidku chodź tu. – zawołała mnie
- Tak mamo? - zapytałem
- Na pewno wszystko załatwione?
- Na pewno.
-Obrączki, ksiądz, kościół, sala, tort, catering, goście, samochód, zespół, kamerzysta, fotograf - zaczęła wyliczać kobieta
- Obrączki ma już świadek, ksiądz opłacony, kościół ozdobiony, sala też, tort przyjedzie w sobotę rano, catering ma być od razu na sali, goście potwierdzeni, samochód przyozdobimy w sobotę rano, zespół będzie godzinę przed weselem, fotograf i kamerzysta będą godzinę przed ślubem . - coś jeszcze?
- Nie synku, stresujesz się?
- Nawet nie, tak bardziej to się cieszę.
- To dobrze. Gdzie masz garnitur?
- W pokoju. Daj spokój mamo będzie dobrze. – powiedziałem i się uśmiechnąłem. Po chwili dodałem. – Idę do domu Mii zobaczyć jak tam Ann i na kawalerski.
- W porządku synku, tylko wróć na obiad. 
- Mamoo, nie mam pięciu lat. – odpowiedziałem i wyszedłem.

Dom Mii nie był daleko dlatego po około 15 minutach spacerku byłem na miejscu. Wszedłem do środka i powiedziałem :
- Cześć dziewczyny.
- Aaaa!  Ania  chowaj się David idzie – wrzasnęła dziewczyna
- Czemu? Co się stało?
- To ty nie wiesz że nie ogląda się panny młodej w sukni przed ślubem?
- No wiem.
- No to co się głupi pytasz?
- Bo lubię.  
- Cześć Kochanie. – powiedziała Anna wychodząc z pokoju.
- Hej – odpowiedziałem i pocałowałem ją na powitanie.
Kilka minut później przyszedł Lucas nucący : „Co ja zrobiłem że się ożeniłem, chyba pijany byłem” za co dziewczyny spiorunowały go wzrokiem. Spędziliśmy razem całkiem miłe popołudnie by później móc rozdzielić się na swoje wieczory. Na moim kawalerskim była cała reprezentacja i większa połowa Chelsea. Podobno było fajnie, ale jakoś po północy urwał mi się film. Na szczęście Lucas pilnował żebym nie zrobił nic głupiego.
 Dzień przed ślubem obudziłem się z kacem w mieszkaniu Piazona. Dzień zleciał całkiem normalnie, ale pod wieczór zacząłem się jednak stresować. To była masakra. Dostałem lekkiej histerii. uratował mnie Luc, uspokajając że wszystko będzie dobrze i że on tego dopilnuje. Tego wieczoru to on był jedynym ogarniętym w naszej paczce. 

Ślub miał być o 15 a ja obudziłem się 10 godzin wcześniej zniecierpliwiony co skutkowało drzemką na około 4 godziny przed ceremonią.  O godzinie 14 pod mój dom przyjechał fotograf i kamerzysta, co oznaczało że czas się zbierać. Wbiłem się w garnitur i poszedłem do samochodu przystrojonego przez Lucasa i moją mamę. Jadąc po Annę Lucas znów nucił „co ja zrobiłem że się ożeniłem” ale widząc moją reakcję się uspokoił. Kiedy zobaczyłem Annę w sukni ślubnej zaniemówiłem. Pojechaliśmy do kościoła. Całą ceremonię czekałem tylko na przysięgę. Po słowach: „Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela” byłem już naprawdę szczęśliwy. Po wyjściu z kościoła zostaliśmy obsypani ryżem i płatkami róż.

Wesele zaś trwało do białego rana, podczas oczepin krawat i welon złapali Luc i Mia. Podczas gdy wszyscy się śmiali „Lucas wy następni” Luca uklęknął przed Mią i się jej oświadczył.
Podróż poślubną planowaliśmy dopiero po mundialu więc od poniedziałku wróciliśmy do codziennego życia.


 

1 komentarz:

  1. Kilka minut później przyszedł Lucas nucący : „Co ja zrobiłem że się ożeniłem, chyba pijany byłem” NAJLEPSZE <3!

    OdpowiedzUsuń