Z powodu braku pomysłów na kontynuację tego opowiadania nie planuję go jednak reaktywować.
Jednak jeżeli chcecie dalej czytać moje "wypociny" to zapraszam na: http://blue-is-the-colour-hazard.blogspot.com/ Opowiadanie o Hazardzie lub ciekawi was moja poprzednia twórczość to zapraszam do strony "moje stare opowiadania".
Pozdrawiam :)
Another boring and cute love story
środa, 25 stycznia 2017
piątek, 1 sierpnia 2014
Rozdział 11
Przygotowania do
ślubu szły pełną parą, byłem w nie strasznie zaangażowany mimo przygotowań do
mundialu. Termin ustaliliśmy na 7 czerwca czyli nie cały tydzień od meczu
otwarcia. Świadkową Anny była Mia a moim świadkiem Lucas.
Na kilka dni przed ceremonią Mama postanowiła sprawdzić czy aby na pewno jej syn wszystko załatwił
- Davidku chodź tu. – zawołała mnie
- Tak mamo? - zapytałem
- Na pewno wszystko załatwione?
- Na pewno.
-Obrączki, ksiądz, kościół, sala, tort, catering, goście, samochód, zespół, kamerzysta, fotograf - zaczęła wyliczać kobieta
- Obrączki ma już świadek, ksiądz opłacony, kościół ozdobiony, sala też, tort przyjedzie w sobotę rano, catering ma być od razu na sali, goście potwierdzeni, samochód przyozdobimy w sobotę rano, zespół będzie godzinę przed weselem, fotograf i kamerzysta będą godzinę przed ślubem . - coś jeszcze?
- Nie synku, stresujesz się?
- Nawet nie, tak bardziej to się cieszę.
- To dobrze. Gdzie masz garnitur?
- W pokoju. Daj spokój mamo będzie dobrze. – powiedziałem i się uśmiechnąłem. Po chwili dodałem. – Idę do domu Mii zobaczyć jak tam Ann i na kawalerski.
- W porządku synku, tylko wróć na obiad.
- Mamoo, nie mam pięciu lat. – odpowiedziałem i wyszedłem.
Dom Mii nie był daleko dlatego po około 15 minutach spacerku byłem na miejscu. Wszedłem do środka i powiedziałem :
- Cześć dziewczyny.
- Aaaa! Ania chowaj się David idzie – wrzasnęła dziewczyna
- Czemu? Co się stało?
- To ty nie wiesz że nie ogląda się panny młodej w sukni przed ślubem?
- No wiem.
- No to co się głupi pytasz?
- Bo lubię.
- Cześć Kochanie. – powiedziała Anna wychodząc z pokoju.
- Hej – odpowiedziałem i pocałowałem ją na powitanie.
Kilka minut później
przyszedł Lucas nucący : „Co ja zrobiłem że się ożeniłem, chyba pijany byłem”
za co dziewczyny spiorunowały go wzrokiem. Spędziliśmy razem całkiem miłe
popołudnie by później móc rozdzielić się na swoje wieczory. Na moim kawalerskim
była cała reprezentacja i większa połowa Chelsea. Podobno było fajnie, ale
jakoś po północy urwał mi się film. Na szczęście Lucas pilnował żebym nie
zrobił nic głupiego.
Dzień przed ślubem obudziłem się z kacem w
mieszkaniu Piazona. Dzień zleciał całkiem normalnie, ale pod wieczór zacząłem
się jednak stresować. To była masakra. Dostałem lekkiej histerii. uratował mnie
Luc, uspokajając że wszystko będzie dobrze i że on tego dopilnuje. Tego
wieczoru to on był jedynym ogarniętym w naszej paczce.
Ślub miał być o 15 a ja obudziłem się 10 godzin wcześniej zniecierpliwiony co skutkowało drzemką na około 4 godziny przed ceremonią. O godzinie 14 pod mój dom przyjechał fotograf i kamerzysta, co oznaczało że czas się zbierać. Wbiłem się w garnitur i poszedłem do samochodu przystrojonego przez Lucasa i moją mamę. Jadąc po Annę Lucas znów nucił „co ja zrobiłem że się ożeniłem” ale widząc moją reakcję się uspokoił. Kiedy zobaczyłem Annę w sukni ślubnej zaniemówiłem. Pojechaliśmy do kościoła. Całą ceremonię czekałem tylko na przysięgę. Po słowach: „Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela” byłem już naprawdę szczęśliwy. Po wyjściu z kościoła zostaliśmy obsypani ryżem i płatkami róż.
Wesele zaś trwało do białego rana, podczas oczepin krawat i welon złapali Luc i Mia. Podczas gdy wszyscy się śmiali „Lucas wy następni” Luca uklęknął przed Mią i się jej oświadczył.
Podróż
poślubną planowaliśmy dopiero po mundialu więc od poniedziałku wróciliśmy do
codziennego życia.Ślub miał być o 15 a ja obudziłem się 10 godzin wcześniej zniecierpliwiony co skutkowało drzemką na około 4 godziny przed ceremonią. O godzinie 14 pod mój dom przyjechał fotograf i kamerzysta, co oznaczało że czas się zbierać. Wbiłem się w garnitur i poszedłem do samochodu przystrojonego przez Lucasa i moją mamę. Jadąc po Annę Lucas znów nucił „co ja zrobiłem że się ożeniłem” ale widząc moją reakcję się uspokoił. Kiedy zobaczyłem Annę w sukni ślubnej zaniemówiłem. Pojechaliśmy do kościoła. Całą ceremonię czekałem tylko na przysięgę. Po słowach: „Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela” byłem już naprawdę szczęśliwy. Po wyjściu z kościoła zostaliśmy obsypani ryżem i płatkami róż.
Wesele zaś trwało do białego rana, podczas oczepin krawat i welon złapali Luc i Mia. Podczas gdy wszyscy się śmiali „Lucas wy następni” Luca uklęknął przed Mią i się jej oświadczył.
wtorek, 3 czerwca 2014
Rozdział 10
Hej. Jest to przedostatni rozdział na tym blogu, ponieważ skoro David odchodzi to jest idealny moment by zakończyć to opowiadanie. Rozdział może krótki ale dużo się w nim dzieje. Miłego czytania :)
******************
Kilka dni później
***********
David
Co ten pajac Rafael dalej robi w MOIM domu? Okej, zgodziłem
się na kilka dni ale nie ponad dwa tygodnie. Nie ma mowy. Tak dalej nie będzie.
Wziąłem jego walizki z zaniosłem na dół do hallu i zostawiłem na nich kartkę na
której napisałem : „Znikaj z naszego życia ty śmieciu. Nie chcę cię tu więcej
widzieć. Jeżeli po moim powrocie te twoje pedalskie walizeczki będą znów w MOIM
mieszkaniu, to wylądują razem z tobą w Tamizie. Pozdro – David” Po tym
zdarzeniu Rafa zostawił nas w spokoju. Powiedziałem o wszystkim Annie, która
nawet ucieszyła się z tego faktu. Nie wiem czemu zmieniła zdanie, ale to bardzo
dobrze. Od tej pory byliśmy bardzo zgodną parą.
**********************Rok później
Wielkimi krokami zbliżał się Mundial. W sezonie 2013/2014
Chelsea nie udało się nic zdobyć. Mówi się trudno. Siedziałem sam w mieszkaniu
kiedy dostałem telefon od asystenta Mou żebym jak najszybciej zjawił się na
Stamford. Bez zastanowienia wsiadłem w samochód i kilkanaście minut później
siedziałem w gabinecie z Romanem i z Jose, którzy oznajmili mi że PSG daje za
mnie 50mln euro. Byłem w szoku. Kiedy zdążyłem pokochać ten klub i tych kibiców
mam się przenieść do Paryża?
– Żartujecie sobie? – zapytałem
- Niestety David. Wszystko jest wstępnie dogadane. Taki jest
football. – powiedział Abramowicz.
- No dobrze. Trudno. To ja już pójdę. – odpowiedziałem i wróciłem
do samochodu.
Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. A przede wszystkim
nie wiedziałem co mam zrobić. Przecież Anna nie zostawi Londynu. Może jestem
głupi ale żeby ją przy sobie zatrzymać, postanowiłem się jej oświadczyć. Tak
więc, udałem się do Jubilera, Kwiaciarni i zamówiłem w cateringu ulubione dania
mojej ukochanej. Kiedy wróciła z pracy była nieźle zdziwiona. W końcu nie
jestem typem romantyka. Po zjedzeniu kolacji poprosiłem Ann na balkon i
uklęknąłem przed nią i powiedziałem :
- Anno, czy zechciałabyś zostać moją żoną?
- David, czy ty to robisz żeby mnie zatrzymać? Wiem o
transferze. Powiadomili już media. Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć? -
odpowiedziała
- A to świnie. Tak, to też jest powód moich oświadczyn. Ale
głównym powodem jest to że Cię kocham i uznałem że już czas się pobrać. To jak
będzie? Odpowiesz mi?
- David, no sama nie wiem.
- Mam pomysł. Weźmiemy ślub jak najszybciej. Najlepiej w
Brazylii. Będzie dobrze, zobaczysz.
- No dobrze zgadzam się, ale od jutra planujemy itp.
- Oczywiście skarbie ty mój najukochańszy. – odparłem, wziąłem Ją na ręce i zacząłem
całować.
wtorek, 18 marca 2014
Rodział 9
Chciałam przeprosić że przez długi czas tu nic nie pisałam. Jestem w klasie maturalnej i mam strasznie dużo nauki i nie wyrabiam :( za to w dzień meczu z kebabami macie rozdział 9 :D
*************************
Następny dzień był dla piłkarzy
bardzo pracowity, trener dał im niezły wycisk i wszyscy wrócili do hotelu padnięci. Tego dnia byłam umówiona z Mią. Powiedziała że
przyjdzie ze swoim kuzynem. Zgodziłam się od razu, lecz wtedy
jeszcze nie wiedziałam że jej kuzynem jest mój były chłopak
Rafael. Gdy go zobaczyłam byłam nieźle zdziwiona.
- Hej Anna. - przywitała mnie Brunetka.
- No hej. - odpowiedziałam.
- To jest właśnie mój kuzyn Rafael – powiedziałyśmy jednocześnie.
- My się znamy – powiedział Rafa
- Aha. To fajnie. - powiedziała Mia i ruszyliśmy na plażę.
Dzień w towarzystwie Rafaela okazał
się być całkiem miły. A spędziłam go z nim ponieważ Mia
musiała wrócić do domu bo jej pies zjadł jej mamie krem na
cellulit.A Mama
Mii spanikowała. Wieczorem Rafa odprowadził mnie do hotelu i pożegnał buziakiem w policzek. Niestety widział to David.
Mii spanikowała. Wieczorem Rafa odprowadził mnie do hotelu i pożegnał buziakiem w policzek. Niestety widział to David.
- Hej Misiu. Jak tam dzień? - zapytałam zamykając za sobą drzwi od pokoju.
- Słabo, ale twój widzę był zajebisty. - odpowiedział z sarkazmem.
- O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? O tego fagasa przed hotelu. Kto to do cholery jest?
- Więc to jest Rafa. Kuzyn Mii a mój dawny znajomy.
- Aha, a przysięgasz że nic Cię z nim nie łączy?
- Przysięgam. Kocham Cię głuptasie,
- Wiem, Ja Ciebie też.
Brazylijczykom w Pucharze szło bardzo
dobrze. Puchar Konfederacji się skończył. Wygrała oczywiście
Brazylia, więc trzeba było wrócić do Londynu. Z niechęcią
rozstawałam się z tamtym krajem no i oczywiście z Sao Paulo, w
którym zawsze było ciepło. Nie to co w Londynie. Deszcz zimno i
wieje.
###################################
David:
Wróciliśmy do Londynu i zdążyłem
się przekonać że coś się zmieniło. Ja tak dalej nie umiem. Nie
wiem co się stało ale Anna zmieniła się o 180 stopni. W ogóle nie
spędzała ze mną czasu. Wolała Rafaela. Ten wyjazd miał nas do
siebie zbliżyć a wyszło na odwrót. Pewnego dnia Anna ucieszona
wpadła do mieszkania i oznajmiła:
- Kochanie Rafa przyjeżdża. Cieszysz się?
- Jak kot w studni. - odpowiedziałem.
- Ej co jest?
- Nic, nic. Tylko jesteś nie odpowiedzialna. Dlaczego oddałaś Hadesa?
- No bo mnie denerwował.
- A idź ty głupia babo. - powiedziałem i wyszedłem z mieszkania.
Po prostu usunąłem się z drogi.
Wolałem na to patrzeć z boku. Ta ich relacja jest dziwna. Nie
rozumiem jej. Czyżby przestała mnie kochać?
Anna:
W Londynie strasznie mi się nudziło,
więc zaprosiłam tu Rafę. On jest świetny, Uwielbiam spędzać z
nim czas. Zaraz zaraz, przecież ja mam Davida. Przez ostatnie dwa
dni nie zamieniłam z nim więcej niż 5 zdań. Przeanalizowałam
sytuację. Uświadomiłam sobie, że tak było już w Brazylii. Co
prawda widziałam że David chodzi jakiś wkurzony i znikał na całe
dnie, a szczególnie gdy na horyzoncie pojawiał się Rafael, a jego
uśmiech, ten uśmiech który mnie oczarował i w którym się
zakochałam zniknął. Zdałam sobie sprawę co robię, że tracę
tego którego kocham i to bezpowrotnie.
wtorek, 15 października 2013
Rozdział 8
Przed przeczytaniem polecam luknąć do zakładki "Bohaterowie" i przepraszam za tak długą nieobecność na tym blogu ale naprawdę nie miałam jak tutaj co kolwiek napisać :( Dobra czytajcie :D
Następnego dnia rano usłyszałam pukanie do drzwi. Po
szczekaniu Hadesa już wiedziałam że to moja siostra i jej głupi mąż. Otworzyła
im Jula. Gdy Patrick ją zobaczył powiedział do niej:
-
Ej ty jesteś sprzątaczką? Zabieraj ode mnie tego kundla.
-
Nie jestem żadną sprzątaczką frajerze. A Hades jest mądrzejszy
od ciebie i do tego rasowy. – odgryzła się dziewczyna
-
Nie obchodzi mnie to. – w tym momencie do pokoju weszłam ja i
odpowiedziałam:
-
I dobrze. Trzymaj- powiedziałam i rzuciłam torbą z rzeczami
małej w jego stronę. I wynocha mi stąd.
-
Chodź Emilka. – Powiedziała Wera, wzięła małą na ręce i
poszli.
-
Dobra ja też już idę. – powiedziała ruda i także wyszła.
-
Ok., to pa.- odpowiedziałam i wróciłam do spania.
Niestety sen nie trwał zbyt długo, mały piesek chciał na
spacer. Zwlekłam się z łóżka ubrałam dres i wyszłam z psem do pobliskiego
parku. Po powrocie zrobiłam sobie i psu śniadanie i zabrałam się za pakowanie
walizek. Kiedy już to zrobiłam wyszłam do pracy.
Wieczorem wracając do naszego mieszkania zobaczyłam że drzwi
są otwarte. Z obawy że zostało ono odwiedzone przez złodzieja byłam trochę
wystraszona. Aż nagle zza drzwi sypialni wyszedł mężczyzna, a że w mieszkaniu
panował półmrok to zdzieliłam go torebką.
-
Ała, Kochanie Zwariowałaś? – zapytał David.
-
Ojejku, przepraszam Misiu. Myślałam że to złodziej
-
No nie wiem po co miałbym włamywać się do własnego domu. To
nie logiczne.
-
Sam jesteś nie logiczny. Gdzie pies?
-
U Juliosidy. A co?
-
Nie nic. W gościnnym są już walizki spakowane.
-
Widziałem. O 4 rano mamy samolot do Brazylii. Lepiej idźmy
spać.
-
Okej. Tylko skoczę pod prysznic. – powiedziałam i udałam się
do łazienki. Gdy wróciłam David już spał, więc wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Rano pojechaliśmy na lotnisko i już kilka godzin później
podziwialiśmy piękną Brazylię. Po zameldowaniu się w hotelu David pobiegł na
trening bo za 3 dni miał rozpocząć się puchar konfederacji. Siedziałam sama w
pokoju aż nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłam ujrzałam
brunetkę mojego wzrostu lecz widać było że jest ode mnie parę lat młodsza.
-
Cześć Jestem Mia. Ty jesteś Anna prawda? – powiedziała
dziewczyna.
-
No tak. A skąd wiesz?
-
David mnie tu przysłał, żebyś się nie nudziła. A no i jestem
dziewczyną Piazona.
-
Aha no to miło.
-
Pewnie. Zabieraj torebkę i lecimy. Obiecałam że pokażę ci parę
miejsc.
-
Okej. Daj mi 5 minut. – odpowiedziałam po czym spakowałam
wszystko co było mi potrzebne i ruszyłyśmy na miasto.
Po całodniowym łażeniu z Mią po mieście byłam padnięta,
aczkolwiek umówiłyśmy się jeszcze na wieczorną imprezę w towarzystwie
chłopaków.
Ja na imprezę postanowiłam ubrać się w błękitną
rozkloszowaną sukienkę bez ramiączek. Mia także wybrała sukienkę lecz czarną z
koronki. Zrobiłyśmy sobie nawzajem makijaże i ruszyliśmy w kierunku imprezowni.
Według chłopaków impreza była trochę nudna więc Piazon
zamówił u DJ’a kilku rumuńskich hitów Disco polo za co reszta klubu miała
ochotę zrobić z niego szaszłyki , lecz na szczęście im się to nie udało.
piątek, 19 lipca 2013
Rozdział 7
Sorki że nic nie dodawałam ale nie miałam komputera... dobra nieważne macie 7 :)
-
No mów. Jestem ciekawa czego chce ta flądra.
-
Widzę że nie przepadasz za siostrą.
-
No nie specjalnie. Nie zaprosiła mnie na swój ślub bo nie
miałam z kim iść.
-
Aha.Głupia. W każdym bądź razie Ona i jej mąż jadą na wakacje i nie
mają co zrobić z małą Emilką. Możemy się nią zająć? Proszę cię noo, wiesz jak
lubię dzieci.
-
No dobrze ale tylko dlatego że to moja siostrzenica. Ile ona w
ogóle ma? Powiedziała ci?
- No tak. 15 miesięcy.
-
To nie tak źle. Dobra zadzwonię do niej później. A ty idź po mojego pieska.
-
Jak sobie życzysz kochanie. Dla ciebie wszystko.
Po śniadaniu Luiz poszedł po psa a ja zadzwoniłam do mojej
siostry.
-
Halo Weronika?
-
No tak. Anka?
-
Tak. Weźmiemy Emilkę.
-
A ty mieszkasz z jakimś kolesiem?
-
Z Davidem Luizem.
-
No właśnie on mi się też tak przedstawił ale jakoś wam nie
wierzę.
-
Dobra, przyjedziesz to się sama przekonasz. Adres prześle ci
później smsem
-
No okej, pogadamy jak przyjadę. Buziaczki papa
Odłożyłam telefon i poszłam się umyć przebrać i pomalować.
Po pół godzinie przyszedł David z pieskiem na smyczy. Był cały czarny tylko
łapki miał jasne.
-
Kochanie. Wróciłem i mam piesia. – zawołał gdy tylko wszedł
-
To super. Dziękuje. Pokaż go. – powiedziałam a chłopak pokazał
mi zwierzątko. No śliczny jest.
-
Nie tak śliczny jak ty. – odpowiedział i pocałował mnie.
-
Kochany jesteś.
-
Wiem. W ogóle to przeraża mnie fakt że twoja siostra ma 21
lat, męża i dziecko.
-
Ona jest z nim od 6 lat. Pobrali się dwa lata temu
-
Aha, a ładna jest?
-
Jak lubisz tlenione blondynki, to tak.
-
To już wolę ciebie.
-
A ja wolę mojego Hadesa.
-
Kogo?
-
No tego małego słodziaczka.
-
To ja nie jestem słodki?
-
Jesteś ale nie aż tak.
-
A weź. Nie lubię Cię.
-
Wiem. Ja ciebie też nie.
Dwa dni później do naszego mieszkania zapukała rodzinka
mojej siostruni. Wera i Patrick byli zaskoczeni że to co powiedziałam im przy
wyjeździe z Hiszpanii (czyli: zobaczycie będę mieszkać lepiej niż wy i znajdę
sobie fajnego wysportowanego faceta) się spełniło. Posiedzieli chwilkę i
taksówką pojechali na lotnisko. Nie minęło pół godziny a Luiz już uczył małą
gry w nożną na środku salonu. Naprawdę ją polubił, nawet chciał żeby Emilka
spała w nocy z nami ale mi ten pomysł średnio się podobał.
Kiedy Chelsea wyjechali do Stanów i musiałam zostać jeszcze
kilka dni z Emilą mała stała się nie do zniesienia. Rzucała we mnie zabawkami,
nie chciała spać, uciekała przedemną, nie chciała jeść itd. Kiedy już naprawdę
nie dawałam sobie rady, zadzwoniłam po Julę.
-
I kiedy był David to wszystko było ok.? – zapytała moja
przyjaciółka po tym jak wreszcie udało nam się uśpić małą blond diablicę.
-
Tak, jest zupełnie taka jak moja siostra w dzieciństwie.
-
No popatrz. Takie to małe a takie fałszywe.
-
Jeszcze dwa dni, dwa dni. Nie wytrzymam. Pomożesz mi?
-
Jasne, ale tylko dlatego że sama też by mnie z nią trafiło-
powiedziała Jul po czym wyszła na balkon zapalić papierosa.
Następnego dnia zadzwonił David. Poprosił mnie abym
spakowała dwie walizki, jedną dla niego i jedną dla mnie. Powiedział jeszcze
tylko że pojedziemy w wyjątkowe miejsce po czym powiedział że musi kończyć i
odezwie się jutro.
Subskrybuj:
Posty (Atom)